Ukraina 2000 -część trzeciaPowrót do strony wyjściowej

autor Bogdan na zielonej drodze2.05
Co do tej nocy, to wyrwał nas ze snu alarm mojego i Tomaszowego motocykla. Krzysztof odważnie wyskoczył z namiotu, ja się zaplątałem w śpiwór w poszukiwania wyłącznika od alarmu. Nikogo nie było. Dopiero po godzinie Michał dostrzegł dziwne zwierzęta bez ogonów kręcące się przy naszym śmietniku, przymocowanym do motocykla. Na Ukrainie nie ma koszy na śmiecie i innych takich rzeczy - był problem co z tym robić.
Rano otrzymaliśmy świeże mleko "prosto od krowy". Po śniadanku wyruszyliśmy na jeden z dwóch krajobrazowych dróg zaznaczonych na mapie. Przez Klimiec na przełęcz Verecka Ternavka.
WILK !!!Wracając do poprzedniej nocy to nasz biwak był nawiedzony przez stadko wilków. Są one na tyle bezczelne, że nie zwracają większej uwagi na stada jadących pod wiatr motocyklistów.
Ten tak się dorwał do padliny, jakby był naprawdę głodny. Wyrwawszy spory kawałek mięsa uciekł ciągnąc spory kawałek gnata przez pola w "zieloną dal" a my w drugą stronę.
Drogą P160 czołgamy się omijając jamy i podziwiamy zieleń Ukrainy
tankowanie 76 oktanówZawsze mówię, tankuj na obczyźnie jak masz połowę baku. Tym razem było inaczej, paliwa zabrakło i trzeba było dolać kilka litrów A-76 w tej antycznej "tankowalni". Żaden skansen by się nie powstydził takiego eksponatu.

W Synevyru zatrzymaliśmy się na środku rozległej części wioski by zoriętować mapę z terenem. Okazało się, że jest to środek skrzyżowania i zatarłszy ręce stróż prawa z pomocnikiem wkroczyli do akcji, uwieńczonej pytaniem "A suwenir dla policji jes't ?". Spytawszy się Krzysia "Cztery Bagsy wystarczą" po potwierdzeniu, obdarowaliśmy spragnionych łączną kwotą 4$.

ŻarełkoPo zakłóconej nocy, drobny odpoczynek na zupełnie cywilizowanym parkingu. Były ławki , stoliki i oczywiście brak śmietników. Testowaliśmy zakupiony biały chleb. Był twardy, tj. bardzo, bardzo twardy, ale po pokrojeniu na cienkie kawałki dał się jeść. Po jedzeniu była chwila odpoczynku, zakłócana jedynie pochrapywaniem większych i mniejszych twardzieli.
Atakujące krówkiDroga wzdułż Terebiji.
Ładne widoki, sama zapora - nic szczególnego. Było by lepiej gdyby nie te jamy w jezdni i tumany pyłu wzniecane przez motocykle, samochody i rowery i mające pretensję do motocykli byczki, nawet nie okiełznywane przez pasterzy.

Nocleg ponownie na dziko, wymuszony terenowym dojazdem daleko za wsią Lisyceve.
Tym razem nie mocowaliśmy śmietnika do motocykli, tylko zostawiliśmy go daleko - by nie płoszyć zwierząt rykiem syreny alarmowej.

 

Powrót do strony głównej UKRAINA