Grecja 2002 8/9 Powrót do strony wyjściowej

A plaża była tak boska, kamyczki białe i o obłych kształtach jak ptasie jajeczka. Woda nie była zbyt ciepła ale musiałem pokazać że "my" słowianie to ze szwagrem po pijaku nie takie rzeczy ... . Tak jak i ja postąpili Holendrzy, no przynajmniej coponiektórzy.
Po wyjściu z wody kładłem się na ciepłych białych i czystych kamyczkach. Nie zapomnę tego do końca życia.
Potem odwinęliśmy jeszcze rundkę dookoła wyspy z drobną półgodzinną przerwą na tankowanie na stacji z jednym dystybutorem.
Następnego dnia pojechaliśmy w góry pod granicę z Albanią. Cudowne miejsce, zimne potoki, ciekawe budownictwo. Wioska Papingon z cudownym dojazdem niestety kojarzy mi się z alergią która mnie tak dopadła że chej ...
Wracamy już w rozsypce, Kostas trochę błądzi ale nam to nie przeszkadza. Ktoś ma problemy techniczne - dziewczyna na Trapim ma uskoki koła.
A drogi w Grecji są bardzo, ale to bardzo śliskie. Jest na nich olej, który osadza się stopniowo na oponach. I tak jak wjechałem do Grecji zasówałem w zakrętach jak diabli. Potem sukcesywnie zmniejszałem prędkość bo zaczęło mnie nosić. Przyjżałem się więc bliżej oponom a one były po prostu tłuste. Tak więc i pierwszego dnia wszyscy śmigali po zakrętach natomiast pod koniec ...
... doszło nawet do poważniej packi. Skończyło się na złamaniu kilku żeber i siniakach.
Był to członek a w zasadzie członkini (choc ciśnie się inne słowo) grupy Bernarda z którą miałem wracać przez Rumunię.
Kumple odpadli, mnie dopadła na poważnie alergia tak więc ...
... postanowiłem wracać promem do Venecji z Węgrem Lojoszem.

Prom po atrakcyjnej cenie z Igoumenitsy do Venecji : motocykl, kabina z widomkiem na morze, prysznic 95 ?. Lojosz waletuje ze mna w kabinie i jest ok.
Na promie spotykam harlejowców z Polski ale są "niedostępni".

Alergia na morzu mija jak ręką odjął, poprawia się humor. No może z wyjątkiem cen : za herbatę 1.5?, za szpageti 11?.
Opalamy się przyglądamy się wycieczce z Polski. jakiś młody człowiek zachowuje się na tyle kretyńsko, że pozwalam sobie na komentarz po którym Lohjosz mało się nie posikał ze smiech.

"patrz, twarz tego przygłupa błaga o kawałek inteligencji..." - powiedziałem.
No taki prostak i cham że nawet trudny do opisania w wielu słowach.

A prom płynął dalej i w końcu wpłynął do samej Wenecji. Przepływał koło placu św. Marka. Pierwszy raz widziałem Wenecję z poziomu 4-go piętra.
Z Wenecji razem z Czechem Alesiem Kafką pocieliśmy na północ. Dolomity i te sprawy. We dwójkę z Lojoszem postanawiamy przespać się na EdelwisseSpiz (czy jak tam się to pisze) tak więc uderzamy na Grossglockner.

 


Powrót do strony pierwszek