Grecja 2002 5/9 Powrót do strony wyjściowej

Potem odbijcie na Olympie ale nie gówną.

Na zdjęciu Polski rząd tylko co właśnie zdjął garniturki ale kręcą są bezpiecznie - niezadaleko wodopoju.

A tu jak mnie nie złapała burza w górach z gradobiciem - ledwo com się wpasował pod jakąś stałą kontrukcję. Było tak nisko, że nie mogłem początkowo zejść z motocykla - jakieś 5 cm od góry szyby tak że siedziałem przytulony do tankbagu.
A oto i sama Olimpia.

Campingów do wyboru. Mnie trafił się z wycieczą młodzeży z Niemiec. Już się bałem a wiecie co ? Otóż kulturalnie się zachowywali, śpiewali przy ognisku, grała gitara. No tosz to panie szok ... Na Campie rosły drzewka pomarańczowe i kto chciał to podjadał.
Koszt : 7.45?

Do Olimpi też rano. Wszedłem pierwszy ale jak już wychodziłem to stało kilka autokarów.

A tu plasterki z kolumny świątyni Zeusa powalonej trzęsiemiem ziemi chyba w V-tym wieku.
Wiece skąd się wziełą nazwa - "bloczek startowy ?" - ano właśnie stąd.

Każdy biegacz (no może ci lepsi) mieli swoje własne bloczki z których startowali.
Medal to jest wieniec laurowy dostawał tylko zwycięsca i wypisywał (wykuwał) to właśnie na tym bloczku ku pamięci.

Samo muzeum też warto zaliczyć, ale z przewodnikiem lub po gruntownym przestudiowaniu historii bo "tyle tam tego" że można się nie połapać.
Muzeum + plac ruin - akurat darmowy dzień !!! choć była niedziela.
Potem tnę na południe przez megalopolis na Kalamatę oczywiście nie głownymi. Przejazdy drogami wąskimi na 1.1 auta - nie są to drogi dla autokarów więc ruch znowu malutki.
A tu widoczek na morze k. Kardamyli.
To miejsce mnie zauroczyło. Zjechałem, wykąpałem się i zostałem na noc.
Woda nie była ciepła ale dla mnie twardziela z Islandii to pestka ;-)
Ciepłe białe kamyczki i troche śmieci ale dało sie wytrzymać.
Za to wieczór nastroił mnie romantycznie. Namiot na agro-campie 6?.
Cicho i spokojnie.

 


Powrót do strony pierwszek